Ja się urodziłem w malutkim miasteczku
Zabierano moją duszę w małych kawałeczkach
Nad całym procesem czuwało społeczeństwo
Widziałem jak ginęło moje starsze rodzeństwo
Ja się wychowałem na ulicy wolności
Na takiej ulicy gdzie nie ma radości
Na takiej ulicy gdzie stoją czarne domy
Wszystkie domy puste od środka spalone
Kiedy zrozumiałem, co to znaczy goły
Tak jak inne dzieci poszedłem do szkoły
Zacząłem też chodzić w niedzielę do kościoła
Moja wina, moja wina, moja wina - moja
A moi koledzy w swoich głowach kryli
Przeróżne problemy - o każdy dzień walczyli
Zupełny brak logiki stał się dla nich normą
Kłócący się rodzice zwykłą życia formą
Ja się wychowałem w sterylnym środowisku
Gdzie było siedem barów i lano się po pyskach
Gdzie prawie każdy ojciec był wrogiem swego syna
Sekrety straszne kryła każda rodzina
[Malutkie miasteczka] Babilon