Zakładanie zeszytów w połowie roku, przednia zabawa, dosłownie urywa głowę!
Jutro sprawdzian z LA, kartkówka z matmy i angielski. Dodam tylko -jakby mnie ktoś nie znał, że nic nie umiem, w senie że jak zwykle.
Matma znowu mnie przerasta. Moja przenośnia ja-fala jest tak głupia, że nawet jej nie przytoczę.
Wkurza mnie ten telefon już trochę. Ale następny dopiero za pół roku... rzyć nie umierać.
Coś konkretnego dzisiaj nie wypłynie...
W sumie nie wiem jak się czuję. Niby powinno być mi lepiej... a jednak nie, nie powinno.
Zamykanie się w sobie to chyba coś, przez co muszę rytualnie przejść każdego roku w okolicach jesieni i zimy.
Zjadłam tyle słonego, że ciągle chce mi się jeść. Woda, gdzie moja woda...
Branoc
We'll be counting stars...