Dzisiejszy dzień wydawał się być wystarczająco zjebany, ale musiało być jeszcze gorzej. Wróciłam do domu, chciałam wyjąć telefon z kieszeni, upadł mi i potłukł mi się cały przód.
4 godziny płakałam i zasypiałam na przemian. Czułam się okropnie widząc mojego przyjaciela w takim stanie.
Wrócił ojciec, poprosiłam go o jakiś telefon zastępczy, jednak długo z nim nie wysiedziałam. Zakleiłam szybkę przezroczystą taśmą, wszystko działa, chuj będę miała hipsterski telefon.
Bo ukochanego telefon nie potrafię tak po prostu zamknąć w pudełku na zawsze.
Rozmawiałam sobie z P na etyce i dowiedziałam się, że ideały nie istnieją. Zawiodło mnie to trochę no ale cóż.
Mimo tego będę dążyć do perfekcji.
Zjadłam dzisiaj tylko obiad...
Kiedy ja tak wytrzymałam...
Dobranoc