Chciałabym mieć na tyle zajebisty metabolizm, że obżarstwo chociaż raz na tydzień nie groziłoby niczym nieprzyjemnym ;> Niestety po tych wszystkich dietach 500 kcal na dzień przemiana materii wygląda u mnie pewnie dramatycznie.
Mam plan, który będę w stanie osiągnąć dzięki szczęściu, solidnej pracy i najważniejsze: ogromnej pomocy mojego organizmu.
Mianowicie chciałabym zaczynając naukę w nowej szkole, zacząć nowe życie. Wiem, wiem. Ten rok szkolny się jeszcze nie skończył, a ja już myślę o następnym - bez sens. Ale wcześniej nie mogę się spodziewać cudów. Najpierw muszę uporać się z aną. I fizycznie i psychicznie. To będzie cholernie trudne zadanie i naprawde nie wiem, czy podołam, jednak będę walczyła z całych sił. Moja wizja lepszego życia jest najwspanialszą motywacją. Tak więc, kiedy już odzyskam siły i będę zdrowa ( powróci okres, powrócą siły fizyczne itd) będę chciała stać się prawdziwym aktywistą.
Chciałabym 2 razy w tygodniu chodzić na basen ; codziennie rano biegać ; być człowiekiem zalatanym i zakręconym, który nie będzie miał czasu na siedzenie w fotelu i plaszczenie tyłka :D Do tego ćwiczenia domowe, czyli wszelkiego rodzaju brzuchy, przysiady.. ale na to będę kładła najmniejszy nacisk, bo nie będę miała nawet czasu ^^
a co z jedzeniem? Zdrowo, zdrowo, zdrowo! Wiem, że przy takim trybie życia nawet ta nie do końca zdrowa drożdżówka/pizza/lody/ciastko wcale by mi nie zaszkodziło :> Do tego wszystkiego masaże ciała i peelingi, które zapewniłyby mi cudowną skórę ;>
Gdyby to wszystko udało się osiągnąć byłabym naprawdę szczęśliwa. Tymczasem musze powrócić do rzeczywistości i skupić się na najtrudniejszym - na walce. Mija tydzień od pierwszej wizyty u psychologa. Powinnam od tego czasu przytyć pół kilo. Jest dokładnie tak jak wtedy 39,6. Za tydzień powinnam przytyć kolejne 0,5, co daje już kilogram. Nie uda mi się, aż tyle, nawet nie chcę. Jest luksus, bo ważyli mnie tam w ciuchach, więc założę po prostu jakieś ciężkie ubrania, napcham trochę akcesoriów i będzie ok :D
Przytyję! Znormalnieję! Będę szczęśliwą, młodą dziewczyną pełną energii, siły i radości!!
Uda się? ;> Nie ma innej opcji.
Bardzo Was kocham.
co zjadłam?
ś: odrobina otrębów owsianych, troszkę płatków fitella, pół jogurtu naturalnego, kilka truskawek, ćwierć jabłka. Pychotka <3
II ś i III ś : 3x chrupkie, odrobina masła, sałata, rzodkiewka, alemtte
o : 3 kluski, sos, pieczeń, trochę surówki
k : makrela wędzona, chrupkie pieczywko z almette + marcheweczka mini.