still doll

Ludzie wymyślają sobie problemy. Gdybym powiedziała, że ja nie wymyślam, to bym skłamała, więc nie powiem. Nie mam pojęcia, co jest przyczyną takich ludzkich fantazji. Zapewne brak poważnych problemów. Najgorsze jest jednak to, że z malutkich wymysłów, narzekań mogą się narodzić nieodwracalne zmiany powoli przekształcające się w coś o poważniejszym charakterze. Ja swoje "ogromne problemy" podzieliłam na problemy, życiowe wady i wymysły. I cóż się okazało ? Mam tylko jeden problem, którego nie mogę rozwiązać i zostanie ze mną aż do śmierci. Nie mojej. 

Źródło problemów tkwi w człowieku. To drugi człowiek nam ich dostarcza. To przez niego czujemy się zobowiązani do czegoś. Często nie z jego bezpośredniej winy, ale jednak. Nie mówię o wymysłach. Wymysły są jeszcze gorsze. Bo czy w obliczu tragedii dzisiejszego świata to czy ktoś uważa, że jest gruby jest problemem ? Ja osobiście cieszę się, że mam lodówkę, a w niej kiełbasę. Nie każdy ma. Cieszę się, że mam przyjaciół i rodzinę. Wiem, że mogę na nich polegać, a nie każdy ma i nie każdy może. Cieszę się, że mam własne łóżko i dach nad głową, bo nie każdy ma. Cieszę się, że nie umieram na raka, nie jestem od niczego uzależniona, widzę, słyszę i czuję. Nie każdy może się tym pochwalić. Mam wielkie szczęście. Postaram się to docenić i mam nadzieję, że ludzie wokół mnie również. Byłabym zachwycona. 

W górach było przecudownie. Nie chciało mi się wracać.