Widziałam wiatr o siwych włosach,
roznosił spokój wśród pól,
w miękkie babie lato kości grzał,
a innym razem lasy kosił,
spadał ostrzem z gór,
młody był, Bogiem był i gnał wolny tak.
Kot budzi mnie każdego ranka gryząc mnie w stopy, bo podobno mi się ruszają. Nic na to nie poradzę kocie. Powinieneś się powstrzymać.
Jutro wyjeżdżam w góry. Przeżyję niesamowite przygody, złapię wiele ulotnych chwil, przywiozę ze sobą mnóstwo pięknych wspomnień, zatęsknię za słonecznym Podlasiem. Mam nadzieję, że tak się stanie.
Nie jestem dziś szczęśliwa. Tak jak wczoraj, przedwczoraj i tydzień temu. Nie chcę wracać na ulicę Mickiewicza i jeszcze przez 8 miesięcy zastanawiać się nad wizją przyszłości, chociaż wiem, że ona będzie za mną podążać dopóki nie dopadnie mnie w najmniej spodziewanym momencie. Pójdę na żywioł. Poddam się temu, co przyniesie życie.