Walę głową w mur i o ten mur rozbijają się moje plany i szczątki stabilizacji, które ostatnio szczęśliwie posiadałam. Ale nie rozsypię się ani ja, ani ta ściana. Przed sobą nie ucieknę, jestem tak beznadziejnie bezradna.
Zrezygnujesz dla Niego ze swojej przyszłości? On to przeszłość, teraźniejszość i przyszłość.
To nie byłaby rezygnacja, On byłby tym idealnym stanem. Zgłupłaś kochana.
Wiesz, że traktuje Cię jak przyjaciółkę? I mam ochotę krzyknąć 'WIEEEM, KUR**!'
Taka przyjaźń jest świętością, drugiej takiej nie będzie.
Widziałam, że ... To wychodziło ode mnie..On niego też. Pogubiłam się.
Jeszcze kilka godzin temu trzymałeś mnie mocno na parkiecie, w tle leciała jakaś wolna, mdła melodia, a ja, tak przytulona do Ciebie, mogłam tak zostać na zawsze.
Było zupełnie inaczej. W momencie wyjazdu uderzyło mnie, jak bardzo mi zależy. Zupełnie jakbym nie mogła bez Ciebie żyć. Mdli mnie, jak słucham samej siebie.
PS.Dziękuję też moim Senderkom za wsparcie, Malwie, za picie, Asieńce i Grzesiowi za długo wyczekiwane spotkanie ;)