Nie lubię paradoksów, są jak niewytłumaczalne przeciwności, rozburzające regułę. Pokazują, że nic tak na prawdę nie jest pewne, że sprzeczności mogą się zawsze nagle pojawić. Zaskakujące myśli, które ukazują gorzką prawdę. Jaka jest gorzka prawda o mnie? Może taka, że za wszelką cenę próbuje zabić w sobie miłość, choć jej potrzebuję? Zaczynam się nad tym zastanawiać. Kiedy jestem z nim otwiera się we mnie coś, co mnie bez reszty pochłania. Jest to jedna myśl, która sączy jad w mej głowie. Myśl, że kiedy zaufam bezgranicznie i zaakceptuję wszystko, to znajdę w sobie siłę. Być może to tylko system obronny, tylko, że ta obrona zwraca się przeciwko mnie. To jak przeciwciała, które zaczynają atakować komórki. To jak niekończący się taniec na krawędzi życia i śmierci. Teraz jest ten moment, kiedy emocje drążą we mnie najgorsze zło, jakie posiadam. Teraz jest ten moment ,kiedy pragnę wiecznej nocy. Pragnę oddać się ciemności i nigdy nie popatrzeć w stronę światła. Ta moja beznadziejna walka o nie, wydaje się dziś bez sensu. Być może, jednak nabierze go jutro. Zbyt trudna jestem, może zbyt zimna, zwyczajnie wystraszona.
Mętlik w głowie, który nie daje mi spokoju. Pragnienie czegoś, co nie istnieje, zwyczajna potrzeba przytulenia się do kogoś, kogo nie ma. Tylko ciemność otulić mnie teraz może, swą zimną nieprzeniknioną beznadzieją. Bezdenna cisza w moim świecie krzyku emocji. A kości zostały rzucone...
Nie rozumiem Cię...boli mnie że nie pamiętasz...że nie chcesz wybrać...że, że jest Ci dobrze tak jak jest...że nadal wszytsko tłumaczysz alkoholem...że dajesz tą cholerną nadzieję zawsze w takim momencie kiedy chciałabym się już poddać, kiedy tracę siły...teraz jestem zła, załamana...ale jeśli tylko pojawiasz się obok to wszytsko znika..jest tylko szczęście, że znów mogę Cię zobaczyć, dotknąć...ale to wszytsko znika tak szybko jak Ty...i znów jest mrok, beznadzieja smutek i płacz...tracę siebie...znikam...rozpadam się...Ty to widzisz...wiem...ale nic na to nie umiem poradzić...wybacz, że poprostu nie umiem odpuścić i zniknąć...ale wiesz czemu tak jest...znasz mnie...heh...ale też nie potrafisz zrozumieć...a może i nie chcesz...?
W takie dni jak ten chciabym zasnąć i już nigdy więcej się nie obudzić...