"Zamknij oczy. Wyobraź sobie, że jesteś w cukierni. Nie w takiej zwykłej, ale w najlepszej w całym Paryżu. Zaparowane okna, tłum ludzi przepychających się przy długiej szklanej ladzie. Wszędzie unosi się cudowny zapach, nie możesz oderwać wzroku od długich rzędów bułeczek z cynamonem, croissantów, lukrowanych ciasteczek, napoleonek i pączków. Za ladą stoją kosze ciepłych, chrupiących bagietek. Jesteś głodna. Po prostu umierasz z głodu. Głód szaleje w twojej piersi niczym tornado, wciska się w każdy zakamarek twojej istoty. Szarpie ci wnętrzności jak ostrzący pazury tygrys. Stoisz przed szklaną ladą, próbujesz przełknąć ślinę, ale gardło masz kompletnie suche, żołądek zaciśnięty. Tak bardzo chciałabyś polizać eklerkę, zagarnąć językiem polewę i czekoladę. Marzysz, żeby odgryźć kawałek pączka, chciałabyś poczuć, jak miękkie ciasto ustępuje pod naciskiem szczęki, jak zęby ocierają się o lukier, a w ustach rozlewa się słodycz. Stojąca obok kobieta sięga do białej papierowej torebki i wyjmuje kawałek razowego chleba. Widzisz, jak z miąższu unosi się maleńki obłoczek pary, wdychasz ciepły zapach drożdży. Kobieta wkłada chleb do ust i żuje, a ty żujesz razem z nią. Niemal czujesz ten smak. Niemal.
Tak naprawdę nie czujesz żadnego smaku, bo nie jadłaś chleba od... Jak to już długo? Miesiąc? Rok? I chociaż żołądek przyrósł ci do kręgosłupa, policzki zapadły się głęboko, chociaż tygrys rozszarpuje ci brzuch, nie możesz jeść. Chcesz, powinnaś jeść, ale lęk jest silniejszy od głodu. Bo wystarczy, że przełkniesz łyżkę jogurtu, zjesz kilka okruchów precla albo winogrono, żeby w twojej głowie rozległ się głos, żeby szeptał przymilnie: Nie musisz jeść, jesteś silna, bardzo silna. Bardzo dobrze. Grzeczna dziewczynka. Wkrótce ten szept zamienia się w wypełniający cały umysł syk: Nie zasługujesz na jedzenie. Jesteś słaba. Nie jesteś nic warta. Jesteś obrzydliwa. Nie zasługujesz nawet na to, żeby żyć. Ten głos dźwięczy niczym bęben. Albo skowyt. Jakby ktoś wbijał ci nóż w trzewia i nim obracał. Głos zna wszystkie twoje myśli i czyny. Zawsze był w tobie i na zawsze w tobie pozostanie. Im bardziej próbujesz go zagłuszyć, tym jest głośniejszy. Wreszcie zamienia się we wrzask: Jesteś gruba. Gruba jak świnia. Wszyscy mają cię dość. Nikt cię nie kocha i nikt cię nie pokocha. Nie zasługujesz na miłość. Grzeszyłaś i teraz musisz ponieść karę. Więc nie jesz, chociaż myślisz tylko o jedzeniu. Mimo że przez cały dzień, bez względu na to, co robisz odrabiasz lekcje, rozmawiasz z koleżankami, próbujesz zasnąć jakaś część ciebie stoi w cukierni, zahipnotyzowana przez głód i przez lęk, wsłuchana w dudniący głos. Musisz tam stać. W twoich poszarpanych na strzępy wnętrznościach jest tylko niespełnione pragnienie. Nie dostaniesz chleba ani ciepłych drożdżówek. Będziesz słyszała tylko ten bezwzględny, uporczywy, podstępny głos. Jesteś tylko ty, samotna jak nigdy. Coraz mniejsza i coraz słabsza. Nie masz dokąd uciec.Ten głos stał się częścią ciebie. Jest twoim przyjacielem i oprawcą. Nie potrafisz z nim walczyć i właściwie nie chcesz. I tak nie masz na to siły. Nie możesz go słuchać i nie możesz od niego uciec. Nie zasługujesz, żeby żyć. Chciałabyś umrzeć.
Tak właśnie czuje się człowiek (...)"
Hm nie pisałam, bo nadal jestem w szpitalu... Tak w szpitalu. Chyba nie napisalam tego w ostatniej notce. No pomyslalam, ze dlugo juz tam jestem to sie przynajmniej na tyle okresle dokad zniklam, jezeli wgl ktos to zauwazyl. Od razu odpowiadam ze to jest no dosyc powazne, nieukrywajmy, ale jak wroce to wszystko wyjasnie. O i uprzedzam, ze naprawde nie wiem kiedy wroce. Ale wiem, ze pobuyt tam mi pomaga, podbudowal mnie to na pewno, pomogl mi zrozumiec wiele rzeczy i co najwazniejsze poznalam tam ludzi, ktorzy ogromnie duzo wniesli do mojego zycia i ktorych nigdy w zyciu nie zapomne <3.
No jakos sie trzymam, dostaje wieksza dawke, to moze dlatego....
Ale nie, ogolnie zaczelo sie ukladac, znikly 2 powody mojej proby... Mam nadzieje ze w tych kwestiach bedzie juz tylko lepiej, ze naprawimy to jakos prawda?
Wgl to lol nie? xD
Nauczylam sie tez troche inaczej patrzec na swiat, nauczylam sie cieszyc, znaczy obecnie sie ciesze bardzo z jednej rzeczy :3 . Zobaczymy jak bedzie... No nic wiecej tu narazie nie napisze. Trzymajcie sie wszyscy, nie wiem kiedy wroce i zaczne rozkminiac zycie po swojemu, bo a tej notce nic dokladniej nie napisalam takiego jak zwykle, wiec przepraszam tez i obiecuje ze jak tylko wyjde z eszpitala to napisze cos bardziej sensownego (;
Znow mam wiele do roboty a tylko 2 dni, trzeba sie spiac i odstawic komputer, moze znajde na niego pozniej czas :D. Wydaje mi sie, ze tak.
" Chciałabym być Twoją ulubioną dziewczyną,
chciałabym byś myślał, że jestem powodem, dla którego żyjesz tutaj, na tym świecie
i chciałabym, aby mój uśmiech był Twoim ulubionym rodzajem uśmiechu,
a sposób w jaki się ubieram, najbardziej Ci się podobał,
Chciałabym, abyś mnie nie pojmował, a jednak wiedział doskonale, jaka jestem.
Chciałabym, byś trzymał mnie za rękę, kiedy jestem zdenerwowana i zła i chciałabym,
abyś zawsze pamiętał jak wyglądałam, kiedy pierwszy raz na Ciebie spojrzałam,
ale przede wszystkim chciałabym, abyś mnie kochał,
abyś mnie potrzebował
i chcę, abyś beze mnie czuł się niekompletny
i żeby beze mnie Twoje serce było złamane
i abyś beze mnie spędził wszystkie noce bezsennie,
abyś beze mnie nie mógł jeść
i żeby myśl o mnie była ostatnią myślą przed Twoim snem."
:))