( Fotka z Czasów łecznej- Z Sorką )

Zainteresowałem się dzisiaj pojeciem strachu. co to jest? nie Pamietam. ale Pamietam dwie metody walki z nim. ucieczka lub walka. a teraz powiem wam czemu o tym pisze. wczoraj Mialem pewną nie przyjemna aczkolwiek pouczająca historię. koło 19 zarzuciłem pewien specyfik (nie musisz wiedzieć co) . stężenie substancji czynnej było zbyt duże. najpierw pojawiła się chmara pająków. były Wszedzie. ale nie bałem się ich zbytnio tylko cieszyłem z udanych halunow.
dopiero potem Zaczela się jazda. zaczęło się od tego że jakiś typ grzebal mi przy szafce. poszperał poszperał i wyszedl. cieszyłem się że wyszedl. gdy Probowalem nawiązać kontakt nie odpowiedział mi. z następnymi nie Probowalem. po wyjściu pierwszego ducha (będę tak ich nazywał bo jestem pewny że to były duchy) postanowiłem poprosić o pomoc Kogos żeby mnie spróbował ogarniac przez gg. to był błąd. Stracilem z widoku mój pokój. a gdy znowu spojrzałem. zalowałem. naprawdę żalowałem. następnym duchem był typ który stał tuż nad moim luzkiem z czerwonym światłem (świecą) twarz Mial wykrzywiona w grymasie tak jak by próbował zrobić mi krzywde. gdy go zauważyłem odskoczyłem i zaświeciłem z niego komórka... zniknął. i nie wrócił na szczęście. ale pojawili się inni. trzeci był grubszy facet bez głowy. na szczęście stał daleko. głównie stał. z każdym spojrzeniem na niego przybywało mu trochę szczególow. po ktoryms spojrzeniu stwierdziłem że to mój dziadek (żyjący) co mnie bardzo za ciekawilo. ale to może jednak był halun? a nie duch?
następny był cieniem. co jakiś czas się pojawiał i wyglądało tak jak by się szykował do ataku. nie udana próba zrobienia mu zdjęcia. bo ten po mimo utego że traktowalem go światłem nie znikał.
po nim pojawiła się kobieta która rzucała we mnie werzami. i to tyle co robiła. a ja? przez prawie cały Ten czas sam.