zapowiada się duuuuuużo pracy, czyli coś, co lubię najbardziej.
Gdyby 9 listopada wypalił, spełniłyby się moje wczorajsze słowa ujrzenia i usłyszenia Marcina, z czego niezmiernie, a zarazem infantylnie się cieszę.
a tymczasem, bez znieczulenia i jedziemy dalej!