photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 4 LISTOPADA 2012

319.

Z oczu znikają nowe przejrzystości, zamieniając się w mgłę,  szarą, bezdenną, nie kończącą się mgłe, w obliczu której kona Twoja wrażliwość. Nie pozwalasz sobie pójść tam, gdzie podążasz wzrokiem, gdzie codziennie docierasz zmęczonymi myślami. Jest listopad, jesteś taka zimna, taka więdnąca, blada i sucha. Sklejasz skrawki myśli, nie wiesz jaki jest cel, tak męczy Cię bezsilność i bezwiara. Obowiązki piętrzą się na półce życiowych męczarni, siadłaś na brzegu świata jedną nogą będąc już po drugiej stronie, zrozumiałaś niezrozumiałe, za dużo marzeń jak na jedno życie. Czekasz na coś, co nigdy nie nadejdzie, jak sucha roślina na deszcz. Chciałabyś, aby Cię uleczył, nie wierzysz w cuda, jednak masz na nie nadzieję, co czujesz? Chyba jesteś przerażona niewiadomą, nieznaną, niekończąca się pustynią panująca w Twom sercu, w Twojej duszy panuje susza, poszukujesz czegoś, co mogłabyś pokochać, pouwielbiać, czekasz na koniec tęczy, przezwyciężasz swoje JA każdego dnia, podnosząc głowę, unosisz myśl nadchodzącego dnia, z nadzieją, że przejdziesz pustynie, zmoczysz usta, nawilżysz duszę i pokochasz, to nieznane, niewiadome, przerażające i niekączące się. Jeszcze nie wiesz, że pozwalasz sztuce umierać, kona w Twoich ramionach, tak lekka, że nawet jej nie czujesz, w bezgłosie panująca ostatnim tchem pragnie dać Ci do zrozumienia, że wyjście z letargu jest bliżej niz myślisz, niż widzisz, niż zdołasz wyobrazić sobie.