...kocha Anię.
E w sumie to się za duzo ostatnio nie dzieje, ale to wiecie, bo powtarzam już od paru notek. Jakoś teraz przypadają matury i ma być więcej wolnego. Tzn ma być łikend przez cały tydzień, także jakoś trza by się zgadać na sesyjkę, tym bardziej, że wszystkie panny są na swoim miejscu. Ostatnia sobota miała być taka krejzi i w ogóle, ale nam nie wyszło. A bo to jedna chora, druga ma lenia, trzecia nigdy nie może... I tak to z nami jest. Dupnie trochę. Ale mówię, że nie wyszło nam -ogólnie. Bo co niektórym się udało aktywnie spędzić ten wieczór. Tak jak np Ani, wyżej pokazanej na zdjęciu. Oczywiście wiadomo: strój i makijaż jak najbardziej wyjściowy. Oh, kochana, jesteś taka glamur! Otóż ona, ona to jest... jest nie dopobicia. W ciągu jednego wieczoru, jednego klabingu zaliczyła 4 lokale. A się dziewucha nalatała! Że łoo! Bo na początku to w ogóle myślała, że nie pójdzie bo nie miała z kim. Potem miała małe zdarzenie, bo omało co nie okłamała Angeliki, bo wysłała jej smsa, że jest na miejscu a była przy Polmo. No, no, no! Słonko! My znamy te numery. Wiemy, że będąc przy Polmo, widzisz Kogucika. No to po drodze owa pani Ania obkupiła, się tak jak tylko mogła i rozpoczęła Klabing, z mniej juz znaną nam ekipą. Lokale zmieniali co chwilę, bo Pacyfik, Coba, Texas, Fantazja... Panowie w białych bluzkach [a fe!], ruchające się stoliki, fajki, piwo... Oto co owa ekipa przeżyła tego wieczoru. W Texasie jeszcze pogadała z barmanką, z Magdą, pośpiewała sobie. Itd. Na koniec jakoś odnalazła towarzyszy i razem z nimi wracała do domu. Jednak do domu nie dotarła, bo zatrzymała się u dziadka. Taki to był fascynujący ten wieczór. Co ciekawe w każdym lokalu siedziała najwyżej do 30 minut. Także co chwilę zmieniała miejsce pobytu. W szkole, jak to w szkole, Ross jedyne o czym myśli, to o przystojniaczkach, o tym, że szkoła jest zjebana, i w ogóle że nie ma sensu. No ale to każdy z nas zna ten ból.
Autor