...uczęszczała do gimnazjum nr ileś tam przy ulicy Matejki.
Macie. Cieszcie się. A jest z czego. Zdjęcie przedpotopowe! Dzieciaczki w 2 klasie gimnazjum... U la la... Klub Erłopejski. No to pobawcie się i znajdźcie Magdę, Adę, Mikę, Paulę... heh Klaudia też tam się gdzieś ukryła. Więc, do roboty! Ale my śmieszni byliśmy... Gdybyśmy tacu zostali to nie byłoby potrzeby pisania notek żeby ktoś mógł się ponabijać. Hm, takie słodkie dzieciaki. I co z nas wyrosło? No proszę. Taka tam brodnicka młodzież. Jak widzicie na dworzu pada śnieg, czasem deszczyk pada też. I takie kropeczki są na tajemniczych kałużach. Jest mokro. Brzydko. Chujowo. Zimno. Itd. Niepotrzebne skreślić. W związku z tym, ze jest zimno, na bulwarze nieprzystoi siedzieć, a Fantazja powoli robi się zbyt modna. Ha, wiadomo czemu tam tak ciagniecie! Bo my tam często przesiadujemy... Ha cfaniaki! I tak autografów nie ma, bo my za skromne. No ale spowrotem do tematu. Ostatnia sobotę, tak się zdarzyło, spędziliśmy w lokalu o pospolitej nazwie 'coba'. Zachciało nam się Klabingu! Pierwsza myśl jest taka, że lokal nieco przypałowy. I autor tak myslał, alę się pomylił, bo wszędzie tam gdzie są najbliżsi przyjaciele -jest fajnie. Było karaoke. Były same hity! Nie takie z cipy jak śpiewają Starzy Sida. Takie całkiem znane każdemu i takie całkiem do spiewania. Jakies ich troje, jakiś dżem, disko z pola i inne. Ba, nawet puścili jadzie pociąg z daleka! A że towarzystwo się rozkręciło, to zaczął się pociąg wokół stolików, palm [bo tak taki exotico klimat] , drzwi, krzeseł. Świetnie było. W miarę możliwości za tydzien powtórka! A to co młodzież przezyła dziś w szkole liceum pierwszym, to było ten, szok. Zdarza się no. Trochę instalacja elektryczna(?) sę zjarała i trochę prądu nie było. Wejście do ciemnej piwnicy to było nie lada zadanie. Wejdź w tłum niewyżytych licealistów. Co drugi krzyczy, że mdleje, że rodzi, że ktoś go złapał za tyłek, że czyjąs rękę ma w majtkach? O_o Dobra, nie ważne. Zostawmy ich prywatne sprawy. Na szczęście po 15 minutach człowiek był w stanie dopchać się do drzwi, a tam tylko Pan Woźny, szybki numerek i kurteczka Twoja. Nie zapomniane chwile {tymbardziej, że z Bąkiem}. Trauma, chyba co niektórzy będa mieli sprane mózgi już zawsze, na zawsze...
Rozmawiają owoce egzotyczne:
- Jestem kiwi, każdy mi się dziwi.
- Ja jestem cytryna, kocha mnie cała rodzina.
- A ja jestem marakuja i nie wiem, co powiedzieć.
Rozjebał mnie ten kawał, Ross.
Autor