Przez ostatnie kilka dni spóźniał mi się okres. Panicznie bałam się,że jestem w ciąży. Nie wiedziałam czy poradzę sobie w nowej roli.Wiedziałam tylko ,że chcę chłopca o imieniu Leon. Mały Leo ,W. i ja. Później zobaczyłam zdjęcie koleżanki ,która niedługo będzie rodzić.Od dłuższego czasu ,nic nie wywołało u mnie takiego strachu.Zdałam sobie sprawę ,że nie chcę małego Leo.Jak mogę zająć się dzieckiem skoro nie umiem poradzić sobie sama ze sobą? Ostatniego wieczoru przed nadejściem okresu zaczęłam planować śmierć.Śmierć z głodu. Na szczęście wczoraj dostałam okres.
Zdaję sobie sprawę z tego ,że jest ze mną coraz gorzej.Wariuję.Udaję.Jest we mnie pełno złości. Wkurza mnie ta waga. No i znowu przestałam jeść. Znowu .
Potrzebuję pójść do Kościoła. Dawno mnie Tam nie było. I tak naprawdę nie jestem osobą,która prawdziwie wierzy.Ale odczuwam w sobie ogromną chęć posiedzenia sobie wlaśnie w Tym miejscu.