>
photoblog.pl
Załóż konto

Obudziłam się dziś wcześnie, trochę wcześniej niż planowałam. Właściwie nie było w tym mojej intencji - to Radek, mój mąż, wychodząc do pracy, niechcący mnie rozbudził. Pół godziny temu zamknęły się za nim drzwi, a ja leżę teraz w łóżku, wpatruję się w sufit i próbuję odnaleźć spokój w tej chwili ciszy. I chociaż wiem, że mogłabym spróbować jeszcze zasnąć, to jednak coś we mnie podpowiada, że lepiej wykorzystać tę poranną bezsenność do przemyśleń i napisania kilku słów. Tak powstała ta notatka - nieplanowana, ale chyba właśnie dzięki temu szczera i prawdziwa.

Cieszę się, że dziś obudziłam się w zdecydowanie lepszym stanie niż ostatnio. Ciśnienie w końcu się unormowało, a ból głowy, który ciągnął się za mną jak cień, ustąpił prawie całkowicie. To dla mnie ogromna ulga, bo każdy, kto zmaga się z dolegliwościami zdrowotnymi, wie, jak bardzo potrafią one zdominować codzienność. Gdy człowiek czuje się źle, trudno myśleć o czymkolwiek innym. Trudno cieszyć się drobiazgami, planować, marzyć. A ja naprawdę chcę marzyć, chcę mieć nadzieję, chcę czuć się dobrze - nie tylko fizycznie, ale i psychicznie.

Dobrze, że jutro weekend. Sama myśl o tym przynosi mi ulgę, bo oznacza chwilę oddechu, trochę spokoju i szansę na odpoczynek. Może uda mi się wtedy wreszcie zregenerować na tyle, by poczuć stabilizację w swoim organizmie. Marzę o tym, by móc powiedzieć: "tak, czuję się dobrze i wiem, że ten stan zostanie ze mną na dłużej". Proszę opatrzność o taki dar. To może wydawać się drobnostką, ale dla mnie to wielka sprawa.

Patrzę w przyszłość i wiem, że zbliża się dla mnie szczególna data - 21 września. Tego dnia skończę 35 lat. Niby zwykła liczba, niby tylko urodziny, ale ja mam wobec nich ciche oczekiwania. Chciałabym przywitać ten dzień w dobrej formie. Nie marzę o hucznych imprezach, o wielkim świętowaniu. Chcę tylko, aby moje ciało było dla mnie sprzymierzeńcem, a nie przeciwnikiem. Chciałabym poczuć lekkość, energię i wdzięczność - bez przytłaczającego zmęczenia czy bólu.

To, co teraz czuję, jest dla mnie niemal euforią w porównaniu z tym, jak było wcześniej. Uczucie, że ból głowy ustąpił, że ciśnienie opadło, że mogę odetchnąć - to jak odzyskanie kawałka siebie. Zaczynam wierzyć, że być może w sobotę uda mi się wyjść na krótki spacer. Nawet nie musi być długi - wystarczy kilka kroków, trochę świeżego powietrza, może zapach zbliżającej się jesieni. Spacer, który dla innych jest zwyczajną czynnością, dla mnie byłby symbolem powrotu do normalności.

Ostatnie tygodnie pokazały mi, jak kruche jest zdrowie i jak bardzo doceniamy je dopiero wtedy, gdy zaczyna go brakować. Myślę, że właśnie dlatego tak mocno chwytam się każdej chwili, gdy czuję się lepiej. To takie moje małe zwycięstwa, które zapisuję w pamięci. Wiem, że przede mną jeszcze droga, by poczuć stabilizację, ale wierzę, że każdy krok w stronę poprawy to inwestycja w lepsze jutro.

Zauważyłam też, że poranki, nawet te wymuszone przez bezsenność, sprzyjają refleksjom. Cisza wokół, pusty dom, jeszcze ciemne niebo za oknem - to wszystko tworzy atmosferę intymności i bliskości z samą sobą. Może właśnie dlatego dziś zdecydowałam się pisać. Chciałam zatrzymać ten moment, zapisać swoje myśli, uchwycić je, zanim rozpłyną się w codziennym biegu.

Radek pewnie w tej chwili siedzi już przy biurku w pracy, a ja zastanawiam się, co mu powiem, gdy wróci. Może po prostu, że było mi dziś dobrze? Że poczułam ulgę, że marzę o spacerze, że znowu uwierzyłam, iż moje ciało może ze mną współpracować? On zawsze powtarza, że małe kroki też są ważne, że trzeba się nimi cieszyć. I chyba ma rację.

Chciałabym też, aby moje urodziny były dla mnie nowym początkiem. Nie chcę traktować ich jak kolejnej liczby na osi czasu, ale jako moment zatrzymania się, podsumowania i rozpoczęcia nowego etapu. Może to naiwne, ale wierzę, że symbolika daty potrafi mieć znaczenie, jeśli my sami nadamy jej wagę. Dlatego już teraz, z kilkutygodniowym wyprzedzeniem, buduję w sobie nastawienie, że 21 września będę czuła się lepiej. Że to będzie dzień wdzięczności, radości i nadziei.

Pomyślałam też, że powinnam częściej dokumentować takie chwile. Nawet jeśli to tylko kilka zdań na blogu, one przypominają mi później, że bywało lepiej. Gdy przyjdą gorsze dni - a wiem, że czasem jeszcze mogą - będę miała dowód na to, że poprawa jest możliwa. Że nie wszystko trwa wiecznie, że cierpienie mija, a zdrowie wraca.

Teraz, kiedy kończę tę notatkę, za oknem zaczyna robić się jaśniej. To piękny znak, że nowy dzień naprawdę się rozpoczął. Może powinnam wstać, zrobić sobie lekkie śniadanie, wypić kubek herbaty i wsłuchać się w siebie jeszcze bardziej? Tak właśnie zrobię. Bo dziś, mimo że obudziłam się wcześnie i nie mogę już zasnąć, mam w sobie wdzięczność i spokój. A to wcale nie jest mało.

Dodane 5 WRZEŚNIA 2025
1336
Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika bolimnieniebo.

Informacje o bolimnieniebo


Inni zdjęcia: Zegnamy Przybyszew bluebird11536 mzmzmz15 / 11 / 25 xheroineemogirlxKierunek Goszczyn - Grójec bluebird11O zachodzie slaw300Feuille. chasienkaListopad downwardspiralJa nacka89cwaZ synem nacka89cwaSiemka! purpulumi