Czasami mam wrażenie, że całe moje życie to jedna długa opowieść o samotności. Od najmłodszych lat byłam skończonym samotnikiem. Nie czułam potrzeby, by bawić się w grupie, nie pragnęłam przyjaciół, a wręcz przeciwnie - unikałam kontaktów z rówieśnikami. Już jako dziecko wolałam chadzać własnymi ścieżkami, gdzieś na uboczu, z dala od zgiełku i głośnych rozmów. Inne dzieci patrzyły na mnie czasem jak na dziwadło, ale nauczyłam się tym nie przejmować. Moim priorytetem była szkoła, a właściwie nauka sama w sobie. Chodziłam tam po wiedzę, nie po znajomości czy wspólne przerwy na korytarzu.
Nie raz słyszałam pytania: "Dlaczego siedzisz sama?" albo "Czemu nie pobawisz się z nami?". Nie potrafiłam wtedy odpowiedzieć wprost. Prawda była taka, że kontakt z ludźmi mnie przerastał. Bałam się ich, ich reakcji, ocen, spojrzeń. Czułam się, jakby każdy krok w stronę drugiego człowieka groził odrzuceniem. Z czasem ta nieufność urosła do rangi codziennej bariery. Wolałam swoje książki, notatki, świat, nad którym miałam pełną kontrolę.
Dorastając, nigdy nie marzyłam o wielkim gronie znajomych czy pełnym kalendarzu spotkań. Wolałam ciszę i własne towarzystwo. Właśnie wtedy pojawił się Radek. Nie planowałam tego spotkania, nie szukałam nikogo, kto miałby wejść do mojego świata. A jednak on się pojawił i - co więcej - został. To wydarzyło się niemal piętnaście lat temu. Pamiętam, jak trudno było mi wtedy otworzyć się choć odrobinę. Bałam się, że zniszczę wszystko swoją zamkniętością, że go zniechęcę, zanim zdąży mnie naprawdę poznać.
Radek jednak był cierpliwy. Nie próbował mnie zmieniać, nie naciskał. Wystarczyło mu, że pozwoliłam mu być obok. To właśnie w nim odnalazłam tę jedyną osobę, której mogę zaufać. Dla mnie to coś ogromnego - wpuścić kogoś do swojego świata, który zawsze chroniłam jak najcenniejszy skarb. Dziś wiem, że bez niego moje życie wyglądałoby zupełnie inaczej. Może nadal tkwiłabym w swojej skorupie, unikając wszelkich więzi.
Nie oznacza to jednak, że zmieniłam się całkowicie. Nadal stronę od ludzi, nadal nie czuję się swobodnie w towarzystwie. Spotkania rodzinne czy firmowe przyjęcia wywołują we mnie stres, czasem wręcz panikę. Potrzebuję potem godzin samotności, aby dojść do siebie. Ale mam Radka, który rozumie moje ograniczenia i nigdy mnie za nie nie potępia. Dzięki niemu nie czuję się już tak bardzo zagubiona w świecie, który wciąż wydaje mi się zbyt głośny i obcy.
Piszę to wszystko tutaj, bo może ktoś z Was też zna smak takiej samotności - nie wybranej na chwilę, lecz wpisanej w życie od dziecka. Czasem boimy się przyznać, że nie potrafimy żyć jak inni. A jednak możliwe jest odnalezienie kogoś, kto zaakceptuje nas w pełni. Dla mnie tym kimś jest Radek. On pokazuje mi, że nawet największy samotnik może mieć swoje bezpieczne miejsce - w sercu drugiego człowieka.
12 WRZEŚNIA 2025
5 WRZEŚNIA 2025
5 WRZEŚNIA 2025
5 WRZEŚNIA 2025
5 WRZEŚNIA 2025
4 WRZEŚNIA 2025
4 WRZEŚNIA 2025
4 WRZEŚNIA 2025
Wszystkie wpisy