Wróciłyśmy. Na Openerze wszystko się może zdarzyć, dziękuję moim Julkom że mimo wszystko przeżyłyśmy ten tydzień w naszej ruderze, w biedzie i bogactwie, wśród szwagrów i podejrzliwych ochroniarzy. Dziękuję ekipie krakowskiej a w szczególności dziękuję Kuli, który był moim openerowym Supermanem.
Koncert Albarna nie do opisania, wspaniały Hey na barana, do połowy przespane z Wilczyńskim Animal Collective, sex on the beach na Kings of Leon, Disclosure dobre dopóki nie zemdlałam, BFF Arctic Monkeys i Alt-J, nowe odkrycia: Overrated Youngsters, Greenwood i Reich.
16 lipca szykują się dwa dni w Krakowie (pół wakacji z Arturem [*]) później Nowe Horyzonty (pół wakacji z Julą [*]), a w międzyczasie chilling chilling chilling.