Oto ja. Mistrzyni w kategorii komplikowania sobie życia.
Czasem mam już naprawdę wszystkiego dosyć. Szczególnie, kiedy wszelkie moje starania, by wszystko było tak, jak być powinno, idą na marne. Kiedy zamiast chociażby najdrobniejszego słowa pochwały, słyszę krytykę, obelgi, drwinę. Ile można?
Momentami po prostu już tracę siły. Przepraszam. Jestem tylko człowiekiem i jak każdy normalny człowiek mam swoje wady i swoje słabości. Nie jestem doskonała, a wręcz bardzo daleko mi do doskonałości. Przykro mi, że nie potrafię spełnić tego, czego ode mnie oczekujecie.
Za dużo myślę, za dużo gdybam. Wciąż. I nie wiem, czy potrafię to zmienić. Jak na razie usilnie mi to nie wychodzi. Mimo, że wiem, że to bez sensu, że tylko sama sobie przez to wszystko utrudniam. Ale czy kiedykolwiek było inaczej? No właśnie.
Od jutra, a w sumie - od dziś - zaczynam wakacje. Kompletnie tego nie czuję. Może to przez pogodę, może przez brak jakichkolwiek konkretnych planów... Nie mam na co czekać, na co się cieszyć. Żyję z dnia na dzień.
I wciąż... och, zamknij się już.