W życiu bywa różnie.
Czasem spotykamy na swojej drodze ludzi całkowicie innych od nas samych, czasem jednak zdarza się nam spotkać takich, którzy wydają się być tacy sami, jak my. W przypadku tych drugich, nie sposób jest, by taka znajomość się nie rozwinęła w coś większego, trwalszego...
I tak oto ja, ta sama, która jeszcze do niedawna zarzekała się, że nie chce żadnych związków i że nie chce nazywać żadnej dziewczyny swoją przyjaciółką, zrobiłam w ostatnim czasie dwie rzeczy, których się sama po sobie nie spodziewałam. Ale tak to już jest, kiedy w rozmowie z drugą osobą ma się wrażenie, że rozmawia się z samym sobą... :)
W moim życiu pojawiły się dwie nowe, wspaniałe osoby. Pierwsza była Marta, którą na dzień dzisiejszy bez najmniejszych oporów mogę nazwać swoją przyjaciółką, a drugi był Michał, w którym po prostu nie sposób się nie zakochać, gdy się go bliżej pozna... W każdym razie - ja nie potrafiłam się oprzeć, mimo mojemu nastawieniu: "Faceci precz!" :)
Szczęście rozpiera mnie tak, że mogłabym mówić o tym godzinami, och! Ale szczegóły zostawię dla siebie :P
"Nie sądziłam, że to może być takie przyjemne..." - to miło, że mogłabym to powiedzieć o każdej jednej rzeczy, robionej z Tobą, nawet o zwyczajnym trzymaniu się za ręce i patrzeniu sobie w oczy :)
...
Mam za sobą dwa poważniejsze związki... ale mówi się, że "do trzech razy sztuka", prawda? Oby tak było! :*
Ko-cham-Cię!