Jak było widać, nie usuwają photobloga.
I oczywiście, to jest dobra wiadomość. Nie trzeba tego wszystkiego co tam jest zbierać na dysk. Wszystko to co tam było, tam właśnie zostanie.
Ale... (tak, musiało być jakieś "ale") pracowałam nad tym by powstało bezemnieomniev2 i co teraz? Mam to po prostu porzucić?
Chcesz czy nie chcesz, podoba mi się tu. Można wrzucać gify, odtwarzać youtuby, a nawet bawić się trochę w htmlu.
Wiem, że ja nie jestem żadnym graphic web designerem, ale fajnie było znowu pogłowic się nad tym jak to wszystko poukładać, by miało ręce i nogi.
TAK JAK KIEDYŚ! JAK NA ONECIE!
Pamiętacie te blogi? O kotach i psach i kiedy pisałam opowiadania.
Hahahahahahha to było takie urocze, był blog moje życie - opo, opowiadał o osiedlu jakieś wymyślone historie, był też blog o the GazettE, o Naruto nawet. Tak powstała Akademia, ach. To było coś!
Pamiętam ile razy zabierałam się do tego, żeby napisać wspólnie bloga z Keizą, nawet było kilka notek wspólnej historii.
Szkoda mi pracy włożonej w nowego bloga.
Może narazie będę publikować posty tu i tam. Nowy blog otwiera mi trochę możliwości by znów pisać o tych, którzy nie będą znać jego adresu, bez stresu. W końcu to po to jest ten blog, by się odstresować i wyrzygać to czego nie można wyrzygać na żywo.
Wracając jednak do tego o czym chciałam tak naprawdę dziś napisać to to, że przeglądając sobie różne randomowe blogi na fotoblogu zauważyłam, że większość prowadzących to ludzie z dziećmi, po ślubach, w trakcie ciąży czy przygotowań do ślubu. Tak, wiem. Sama mam już drugiego męża i pięcioletniego syna. Chodzi mi o to, że patrząc na siebie samego ciężko jest odczuć to jak czas prędko biegnie. Kiedy jednak rozglądasz się dookoła i widzisz, że wszyscy dookoła Ciebie zrobili się dorośli, trudno już kłócić się ze swoim wiekiem.
Kiedy rozmawiasz z kimś dorosłym a potem dowiadujesz się, że jest w Twoim wieku. Co więcej z jego perspektywy wygląda to dokładnie tak samo.
Jak w tych wszystkich memach naszego pokolenia, które nie jest gotowe by być dorosłymi. Pokolenie, które służbowo funkcjonuje na wysokich obrotach, a które w domu śmieje się z obrazków o depresji.
To właśnie my. Jesteśmy już dorośli. I po co?
Źle nam byłobyć dziećmi. Spieszyliśmy się do pierwszej pracy, do wyprowadzki od rodziców.
I po co? Jeszcze niedawno bawiłyśmy się w Witch, kradłyśmy papierówki i grałyśmy w tysiąca w przyczepie kempingowej. Doceniam, że miałam takie wspaniałe dzieciństwo. I choć staram się, to wiem już na starcie, że Kacper nie będzie miał takiego dzieciństwa.
Myślenie o dorosłości, nie jest jeszcze aż tak przygnębiające. Mimo pracy, rachunków, kredytów i miliona innych dorosłych problemów. Starość, ona przyprawia mnie o dreszcze. Ale na to mamy przecież jeszcze czas.
Mamy prawda? Nim się obejrzę, zobaczę w lustrze swoje siwe odbicie. Co zrobić by to jakoś odwlec w czasie?