Dzisiaj niespdziewany trening o 17 :D Na początku nic nie wychodziło. Hajla strasznie spięta, zero rozluźnienia, ale P.Basia wsiadła i odpuściła :) Już w połowie treningu zaczęło się ściemniać, a kiedy przyszła pora na galop, to jeździłam przy samym księżycu huehuen: D Ogólnie miałam chwile załamania, że nie dam rady, ale się przełamałam i wyszło wspaniale :D Trening można zaliczyć na ogromny +! Jutro skoki :>