photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 24 WRZEŚNIA 2012

Jasiu.

" Mógłbym siedzieć z Tobą cały czas, tak to lubię. Mogliby mnie zamknąć do pierdla z Tobą... na dyszkę " - Jasiu

 

Ja pierdolę, nie pamiętam kiedy byłam tak szczęśliwa z mężczyzną! On daje mi wszystko, czego potrzebuję, czego oczekuję od mężczyzny i związku. Zakochałam się, ale nie będę mu jeszcze tego mówić, bo muszę być pewna. Widzę jak mnie traktuje, jak na mnie patrzy, wydaje mi się, że on czuje to samo. Pewnie czeka aż mu powiem pierwsza, a ja czekam, aż on mi powie xD ale to kwestia czasu jest ;) dziś znów mi zaproponował, żebym się do niego przeprowadziła... Rano się obudziliśmy tacy skacowani, bo była bibka z okazji przylotu Moni, wszyscy się za nią w chuj stęskniliśmy, zatem trzeba było się napić :D no i ja się zastanawiałam, czy zostać tam u niego, czy iść do domu, ale tam nie ma co robić, nie ma nata, nawet ciepłej wody, czy czajnika, żeby se zrobić coś do picia xD no i wtedy wyjechał znów z tekstem, żebym się w ogóle już na stałe wprowadziła! Z jednej strony jest to w chuj kuszące, bym się wyrwała od Ewki, a z drugiej strony nie mam siana! On chciałby mnie utrzymywać do czasu, aż nie znajdę pracy, ale ja tak nie chcę! Nie lubię być finansowo zależna od nikogo, bo już tyle lat jestem w miare samodzielna w tym aspekcie, że nie wyobrażam sobie być laską, której facet wszystko kupuje, cenię sobie mimo wszystko swoją niezależność w związku. No i w ogóle za szybko to wszystko by się zadziało... Mówiłam mu, ze inaczej jest, jak ludzie ze sobą mieszkają, widzą się codziennie, muszę swoje gęby oglądać all the time xD oczywiście on byłby przeszczęsliwy, gdyby tak było, ale no nie, za szybko. Musi minąć kilka miechów, najlepiej pół roku, ale pewnie stanie się to szybciej xD

 

A jutro przylatuje Ala i jedziemy po nią na Ławicę! :D

 

COLDPLAY dali czadu w chuuuj!

Trip był niesamowity, bo mieliśmy takiego pecha od samego rana,że ja nie wiem, czy Jahu nas jakoś przeklą za to, że jadę z byłym do Wawy, czy co...xD ale to w sumie nie jest śmieszne, bo nie zdawałam sobie sprawy, że aż tak to przeżyje. Nie mógł spać całą noc, miał myślówkę, że go zdradzam. Bo miał pecha do lasek i każda, z którą był go zdradziła... Jak one kurwa mogły????? Przecież on jest cudowny! Dobry, kochany, zrobiłby dla mnie wszystko, jak one mogły z tego zrezygnować? Chociaż... ja tyż święta nie byłam, ale nauczyłam się na swoich błędach i Jaha na pewno nie porobię, bo zasługuje na miłość i szczęście. Postaram się być dla niego najlepszą dziewczyną, troszczyć się o niego, kochać go z całego serca, zrobić dla niego wszystko.

Wracając do tripa... Lało w chuj all day! Jak tylko wstałam, to se myślę... aha, super, akurat dziś musi lać, gdzie wczoraj było słonecznie i ciepło! No ale chuj. Wjeżdżam na pkp'a, kupujemy bilety, wybieramy się na peron 1 i patrzymy a tam wuchta wiary!!  Podjeżdża se pociąg... Z czterema wagonami!! Trzy drugiej klasy, jeden pierwszej. w ogóle na początku było mega dziwnie z B, bo dawno się nie widzialiśmy i było niezręcznie xD Ale ja spałam 3 h, byłam na kacu, a wtedy humor mi dopisuje i się rozkręciliśmy, gadaliśmy normalnie, opowiadałam mu różne historie z mojego życia... Spoko było, dużo śmiechu, bo miałam głupawkę xD W Wawie pierwsze co, to poszliśmy na pks'a kupić bilety, ale się okazało, że kupuje się u kierowcy, ale wszystko mieliśmy obcykane, musieliśmy się znaleźć tylko na dworcu przed północą i se ze spokojem podjechać do Poznania o 7 rano, wyspać się i mieć jeszcze całe popołudnie do wykorzystania... Pojechaliśmy na obiad i kawę do złotych tarasów... Połaziliśmy trochę i na 17 byliśmy na stadionie narodowym. Droga była cudownaaa. Zimno w chuj było, lało, ja miałam moje butki ukochane, które nie są przystosowane do tej pogody, zatem miałam kurwa jezioro z butach xD B zresztą tyż. Przemoknęliśmy w chuj, aż się dziwię, że nie jestem chora po tym tripie! No stadionie se wzięliśmy hot dogi, herbatkę, zeby się rozgrzać i czekaliśmy. Przed nimi grała Marina and the diamons, też dali czadu! No, a jak się koncert zaczął... SZAŁ !!! Dpstaliśmy specjalne bransoletki , które świeciły w rytm muzyki, przepiękny to był widok! W ogole była taka zabawa na płycie, ze kurwa nie ogarniałam! Byłam naćpana muzyką i szczęściem! Skakałam, darłam ryja, śpiewałam! Były fakerwerki ze sceny, balony wielkie dmuchane, lasery, konfetti... No po prostu zrobili zajebiste show i powzruszali, zabawili... Wszytko, co w dobrym koncercie powinno być! Kocham ich <3 a Bartka to dawno nie widziałam tak szczęśliwego i zajaranego czymś, bo on emocji oprócz gniewu, którego ma w sobie wiele nie okazuje. Koncert się skończył ok23, se stanęliśmy koło jakiejś tawerny, żeby zamówić taxę, która miała nas zawieść na dworzec pks, a tu kurwa dupa... koleś se stanł w ogóle gdzieś tam, a my nie znamy wawy i kurwa żadnej taksówki przez 40 min nie było! Wkurwieni, głodni, zmęczeni, spragnieni stwierdziliśmy, że może jednak ogarniemy nocleg i se kimniemy, pojedziemy o 8.04 pociągiem. Ale oczywiście wszystko hostele w okolicy centralnego były full. No to została opcja pojechania intercity o 6.55. A pani w okienku nam mowi, że nie ma miejsc xD już wtedy się w chuj zaczęliśmy z tego wszystkiego smiać xD Czekaliśmy na dworcu do 8.04... Poszliśmy do maka, bo miał być czynny do 5 rano, żeby siedzieć w wygodzie i cieple, a tu kurwa tylko okienko na wynos otwarte xD wróciliśmy z żarciem, zeby siedzieć na dworcu. Walczyłam, żeby nie spać... Ale padłam o 6 w coffee heaven na pół godziny mordą przyklejoną do torebki xD i spałam w pociągu... się wepchnęlam w chuj, bo musiałam mieć miejsce, musiałam spać! Bo na 14.15 miałam rozmowę w Londoner pubm która trwała 2 min, bo babka mnie skreśliła przez kolczyki już na początku... Jakby się opłacało, to bym je zdejmowała, ale laska była zblazowana, pierdolić ją :D no i spać poszłam dopiero o 16. O 20.30 się przebudziłam i pojechałam do Jaha... Miły wieczorek spędziliśmy, dostałam w prezencie bilet na Jesse Cook'a. Był w piątek... Coś cudownego! Taka muzyka połączona z lakkim jazzem i elementami flamenco. Ale nigdy nie byłam na takim pięknym kameralnym koncercie. A jak stanęli na końcu prawie przy nas i zaśpiewali i zagrali acapella... CUDO! mam filmik ^^ po koncercie na stacje po małe piwko, czekaliśmy aż wszyscy wezmą autografy i na samym końcu my podeszliśmy :D mam plakacik podpisany przez wszystkich, mega spoko kolesie! Później se fotki z nimi pizgaliśmy! :D a ja powiedziałam do pana prekusisty, który był niezłym ciasteczkiem, że "it was magical, thanky you very much". Zapytałam się tyż  czy nie idą gdzieś na bibę, bo Szymon koniecznie chciał iść tam, gdzie oni, ale nie, robili sobie spokojny wieczór :) pojechaliśmy do Jaha na chatę na Rybaki i się pochlaliśmy xD mnie zmulił gibon, nie zdołałam obejrzeć filmu, padłam i pierdolłam głupoty xD a w sobotę Jahu u mnie spał, bo miałam wolną chatę :D i było cuuudnie! obejrzeliśmy 'lars and the real girl' i się popłakałam. kocham ten film, widziałam miliard razy, a tak samo za każdym razem ryczę i mam myślówkę! A wczoraj znów u jaha, Monia przyleciała z Grecji, to trzeba było się upić :D i teraz cierpię, bo mój żołądek, jeslita już nie ogarniają, muszę sobie zrobić detoxik. Dziś na spokojnie bez alka, herbatka i książka... u jaha. Będę u niego mieszkać do 27.09, bo przyjechał facet mojej siory i nie mam pokoju :D muszę się zaraz ogarniać! siedzę taka wczorajsza z bólem łba, bo wczoraj się przepychałam z jahem i jak jebnęłam o szafkę, to kurwa guza mam w chuj :D i tyak pizgało, że nawet miałam ochotę się poryczeć xD

 

ahaaaa. miałam szczerą rozmowę z B.

na dworcu, jak czekaliśmy na ten jebany pociąg. gadaliśmy o tym wszystkim co było między nami, czemu nam nie wyszło i nawet stwierdziłam, ze dobrze się stało, bo ja się tylko przy nim hamowałam, nie byłam sobą... teraz dopiero czuję, że żyję, jak jestem z Jasiem moim <3 w ogóle temat jaha tyż wleciał i on jest gotowy się normalnie z nim witać, bez żadnych uraz... Wszystko zamkniętę, teraz idziemy dalej... Ale wczoraj miałam zdziwko, bo do mnie zadzwonił ok 1 i sie pytał o robię... chciał mnie do sakli wyciągnąć, ale my postanowiliśmy u jaha stacjonować, zatem... ale było mi głupiooo xD bo jahu mi podawał tel i widział, że to Bartek... I szok, bo przed wyjazdem do mnie se tak nie dzwonił, zeby mnie wyciągnąć i se pogadać... gadał co mu się tam przytrafiło i w ogóle... Spoko, ja mogę być jego kumpelą, bo go zawsze będę miała w sercu, ale jest jahu. Który bardzo widać sobie nie życzy, żebym miała kontakt ze swoim byłym, chociaż się nie przyznaje, ale ja to widzę! Nie dziwię się zresztą, ale chcę dziś poruszyć ten temat i wiedzieć jak on się na to zapatruje. Nie mówię, że będę B  bff czy coś, ale po prostu, żeby nie był zazdrosny, jak będzie dzwonił, czy jak mnie gdzieś wyciągnie i w ogóle...

 

spierdalam :D

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika balinekokraglinek.