photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 19 SIERPNIA 2013

sleep it away

Poniedziałek. Mam dziś nieskończenie wiele znakomitych pomysłów dotyczących tego, co cudownego mogłabym zrobić ze swoim życiem, a żaden z nich nie zostanie zrealizowany w najbliższym czasie. Na pewno nie w sierpniu. W sierpniu jestem out of. A naprawdę nie sądziłam, że drzemią we mnie aż tak wielkie pokłady kreatywności :D Z drugiej strony nie potrzebuję do szczęścia aż tak wiele- tylko kilku piosenek Arctic Monkeys wraz z tekstami, co by się Alex w listopadzie nie przemęczał. Ale nawet z tego nic, bo poniedziałek to dobry dzień, żeby wziąć się porządnie do roboty, co własnie czynię.

W każdym razie z nikim innym cywil nie wchodzi tak dobrze, jak z JB:

 

http://www.youtube.com/watch?v=s_26R-YvogQ

odpowiedź na pytanie, dlaczego tak wielbię tego kolesia jest skomplikowana, ale postaram się to ogarnąć. Patrzę dziś na niego i myślę sobie, że wyglądam dokładnie, jak on- dokładnie te same zmrużone oczy po zbyt małej ilości godzin snu (bo znowu mój głupi organizm odmawia spania, handluj z tym) i te same worki pod oczami. Po drugie, no nie wiem, chwyta mię za serce całym swym jestestwem i chwytał zanim zajął się nim Rick Rubin i zrobił z "Broken" to, co zrobił [*].

 

poza tym czytam takie rzeczy i walę głową w ścianę

Art. 182. § 1. Rój pszczół staje się niczyim, jeżeli właściciel nie odszukał go przed upływem trzech dni od dnia wyrojenia. Właścicielowi wolno w pościgu za rojem wejść na cudzy grunt, powinien jednak naprawić wynikłą stąd szkodę.

§ 2. Jeżeli rój osiadł w cudzym ulu nie zajętym, właściciel może domagać się wydania roju za zwrotem kosztów.

§ 3. Jeżeli rój osiadł w cudzym ulu zajętym, staje się on własnością tego, czyją własnością był rój, który się w ulu znajdował. Dotychczasowemu właścicielowi nie przysługuje w tym wypadku roszczenie z tytułu bezpodstawnego wzbogacenia.

 

a zaraz po tym czytam takie rzeczy i myślę sobie, że wracam w podskokach do roju pszczół, bo ma to milion razy więcej sensu. zachciało mi sie czytać feministyczne artykuły, to mam. mogła się baba zatrzymac na słowach "wielotomowe bzdury". w ogóle zastanawiam się nad jednym: czy taka baba, wydając książkę z tak idiotycznymi rozważaniami, zastanawia się, kto posadzi drzewa, ba! kiedy urosną drzewa, które zrekompensują straty papieru, ktore poszły na opublikowanie tych głupot? o pomstę do nieba to woła, dlatego zamieszczam tylko fragment:

"Trudno bowiem uznać, by wielotomowe bzdury, wypisywane w ciągu ostatniego stulecia, wydatnie przyczyniły się do wyjaśnienia problemu. Zresztą, czy w ogóle problem ten istnieje? I jaki problem? Czy w ogóle istnieją kobiety?"

 

 

dobra, idę po kawę, żeby poprawić standardy dzisiejszego poranka

miłego dnia!

http://www.youtube.com/watch?v=wycjnCCgUes !