1:28 idealna godzina na pisanie notki na blogu, który od 2014 oficjalnie jest opuszczony. Awesome.
Nie wiem jak Wam, ale mi pandemia zabrała sporo. Moim marzeniem rok temu były Wyspy Zielonego Przylądka - teraz to głupie wyjście do restauracji z przyjaciółką, posiedzenie w tamtejszym ogródku i zjedzenie pysznego wielkiego burgera z frytkami (koniecznie z frytkami). Rok temu byłam świeżo po wyprowadzce, jeszcze nie miałam pracy zdalnej, miałam za to zaświadczenie o wykonywaniu pracy na które nielegalnie pojechałam na Wielkanoc do rodziców. Zamawiałam też pierwsze maseczki sobie i rodzinie na Allegro, wszędzie nie było mydła i papieru, Łukasz kupił sporo ryb bo mięso było wykupione. Dramat. Rok temu też czułam się lepiej ze sobą, malowałam się, dbałam o siebie fest. Teraz na zdalnej gdzie dom i praca to jedno miejsce, są dresy, za duże swetry, no make up, spf robiący mi z buzi bombkę świecącą najmocniej na świecie i kok. Są tez odrosty odkąd jestem blondynką. Rok temu chodziłam na siłownie, potem covid, jak się wykurowałam to zamknęli mi siłownie i znowu nic nie robię. Zmieniłam miejsce zamieszkania od rodziców na najem, z najmu do rodziców, od rodziców na nowy m2. Moje życie towarzyskie umiera, a w sumie już umarło. Raz na sto lat widuje którąś z moich przyjaciółek. Każda z nas żyje z facetem i z nim spędzę pandemiczne źyćko.. ja z moim jesteśmy wyjątkowo blisko, aż za blisko. Pracujemy zdalnie, mieszkamy razem, śpimy razem, wszystko razem. Kiedyś o tym marzyłam, teraz otwórzcie mi restauracje żebym mogła wyjść z przyjaciółką sam na sam. Żadna z nas nie wywali typa z domu, a na dworze pizdzi. Zresztą wiecie pewnie ock. Pandemia mocno zmieniła i ograniczyła moje życie. Wywróciła je do góry nogami. Nie poleciałam na wakacje, a urlop rok temu wykorzystałam na migreny. Nie odpoczęłam wgl. Psychicznie czuje się nijak, to życie z ograniczeniami jest mdłe i nijakie. Fizycznie jest identycznie. Rozmawiam z ludźmi online bo jakżeby inaczej, ludzi z pracy nie widziałam od 13.04.2020r.... wszyscy czują to samo. Na ig miliony pięknych fotek, przez które czuje się jeszcze bardziej nijak. Chciałabym zaznać trochę wolności, trochę 2019 roku, trochę spokoju, trochę wakacji, trochę atrakcji i poczuć się super, poczuć że żyje. Moje życie jest bardzo oki, mam kochającego narzeczonego, super przyjaciółka, stabilną prace, rodzinkę która robi mi zapasy niemieckiej kapucziny..... aczkolwiek czuje, że życie mi przemija. Każdy dzień jest taki sam. Wieczne siedzenie w domu. W piątki po pracy jeżdżę na tygodniowe zakupy do domu i jest to dla mnie super rozrywka. Irracjonalne co? 01:49 pora iść spać.. wstanę, popracuje, posprzątam, ogarne się, pójdę spać, wstanę, popracują.. i tak ciągle
Send help bo smutno, a zdjęcie z 2019 po burgerach z przyjaciółką (z frytkami oczywiście)
*Zdjęcie z 2020r.
Ja blondynka, stara dupa, z wymarzoną od lat koniczyną na ręce, w nowej łazience, z ukochanym telefonem, w ukochanej bluzce z wyprzedaży, pomalowana i już zaręczona (pierścienia brak na zdjęciu bo to lewa ręka). Niekoloryzowane.
Kocham to życie, które mam teraz. Kocham moją rodzinę, mojego chłopaka (tak, nadal chłopaka hahaha), moje przyjaciółki, mojego snoopiego ukochanego bubu. Lubię swoją prace, niezależność, to w jaką stronę (na ten moment) zmierza me życie. Niczego bym nie zmieniła, niczego bym nie cofnęła. Ostatni weekend był/a raczej miał być oderwaniem od mojego codziennego życia, odpoczynkiem, relaksem - coś nie wyszło. Pokazało mi to tez, że w domu jest mi najlepiej, Poznań jest moim domem. Czuje się tu mln razy lepiej niż w Warszawie - taaaak, w tej ukochanej Warszawie. Kto by pomyślał, że na przestrzeni kilku lat, moje życie się tak zmieni. Jestem starą babą. Lubię to co mam tu i to co jest teraz i dziękuje za to co mam.
2020. Ten rok miał wyglądać inaczej i zawsze sobie wyobrażałam, że 2020 będzie tym super najlepszym rokiem w całym moim życiu.. niestety życie zweryfikowało te wyobrażenia i 2020sty stał się najbardziej upierdliwym i trudnym rokiem, nie tylko dla mnie, ale i dla całego świata. Tyle się dzieje, szkoda że nie na plus. Co z wakacjami w tym roku? Czy sobie wypocznę w jakimś pięknym miejscu? Cały rok męczarni, bez odpoczynku zwiastuje tragiczne samopoczucie. Pls send help. Chce do mojej Grecji ukochanej, na wakacje ukochane, z ukochanym mym.
W szczęściu nie chodzi o super buty, drogie torebki, modne ubrania, super wycieczki, niezapomniane imprezy, ilość lajków na zdjęciu pod instagramem czy pieniądze. Szczęście pojawia się wtedy, gdy siadasz w wielkim swetrze, z kubkiem dobrej herbaty, bez makijażu i nie przejmujesz się światem, problami czy kompleksami. Szczęście to cieszenie się z prostych rzeczy ja spotkanie z przyjaciółmi czy pyszne śniadanie. Szczęście to kładzenie się spać bez jakich kolwiek rozkmin, bez stresu i w spokoju. Jestem szczęśliwa, naprawdę szczęśliwa, nie na pokaz przed innymi i nie na siłę. Czuję spokój, spełnienie i więcej się śmieje niż płaczę. Cieszy mnie każdy krok, który robię do przodu - dla większości to rzeczy normalne, dla mnie to coś czego nie miałam przez lata.
Dziś w ciągu jednej minuty coś mnie przygnębiło, coś mnie zasmuciło, coś rozerwało mi serce i doprowadziło do łez. Wczoraj było pięknie i cudownie, dziś śpię sama. Jesień powoli nadchodzi, tak więc czas kupować świeczki, herbaty, swetry, koce i milusie skarpetki. W tym roku nie chce jesiennej chandry, w zeszłym roku pomógł mi z nią trochę, w tym roku proszę niech wyleczy mnie ze wszystkich jesiennych smutków. Gorącą czekoladę z piankami będę mu robić i przytulać i kochać, by ta jesień minęła najszybciej, by pokazać mu, że dziękuję i kocham.
realitykillah
13 MARCA 2022
womandreams
26 MAJA 2017
cafesztok
17 STYCZNIA 2017
kapenio
21 KWIETNIA 2015