Październik odczuwam całą sobą. Ogarnia mnie lekka melancholia i wciąż nie włączyli ogrzewania. Odczuwam jakieś nie do końca określone braki. Zdałam sobie z nich sprawę, gdy Z. zapinał mi koszulę na dworcu. Patrzyłam na jego dłonie i uświadomiłam sobie, że czegoś potrzebuję. Jakby, nie wiem, spokoju? Było w tym prostym geście coś nadludzko kojącego. Ja wszystko robię tak chaotycznie i nerwowo. Wczoraj trochę pośpiewałam, wyciszyło mnie to.