Brak zdjęć... I raczej tak zostanie...
Życie rani. Z dnia na dzień coraz więcej myśle i dochodze do coraz gorszych wniosków. Nie wiem jak ludzie ze mną jeszcze wytrzymują. Chodź fakt. W ostatnim czasie izolują mnie od siebie. Albo ja od nich? W sumie nie wiem co jest gorsze. Doszłam dziś do wniosku że nie umiem być obrażona. I to jest to co mnie wkurwia najbardziej -.-' Wkurwia mnie też to że nawet jak mam czasem ochote z kimś popisać to temat szybko sie urywa. To juz nie jest taka sama rozmowa jak jeszcze jakiś czas temu. Za błędy tyrzeba płacić. Nawet za te o których dowiadujesz sie od osób trzecich po 3 dniach i nawet za te które sa zwykłą wymówką aby wzbudzić w tobie poczucie winy. Nienawidzę takiej manipulacji z jej strony. Ale to juz było. Jak sie znow powtórzy to nawet nie będę zainteresowana naprawianiem czegokolwiek. Znów rozdrapuje stare rany, ale one nigdy się nie zrosną.
Nie lubie przy kimś mówić o swoich problemach i okazywać że je mam. Nie ufam jakos szczególnie ludziom.
Ostatne dni mijały w miare możliwości "spokojnie" co drugi dzień wysoka gorączka, a i tak Asia wszędzie zapieprzała. Jak to ja. Jutro do sql śpiewać na jasełkach z koła puzycznego, grać DIABŁA na jasełkach klasowych podczas Wigilii i nudzic sie na fizyce i polskim, aby iść na następną Wigiię z przyjaciółmi. Jak tak dziś o tym myśle, to jestem sporo na minusie w tym miesiącu. Jak ja to wszystko ogarne? Nie mam pojęcia.
Dużo głupot tu na wypisywałam, ale tak to jest jak siedzi się z 39o gorączką. Jutro będzie lepiej. Ale w sql i tak samopoczucie mi nie dopisze. Tak bynajmniej zakładam.
Ciekawa jestem jak zabiore się jutro z tymi wszystkimi rzeczami do sql. xd
Pierwszy raz tak cichy telefon. Żadnego esa, a bynajmniej od pewnej osoby.Może i to lepiej, a z drugiej strony NUDNO...
No i znów Święta... Te przygotowania mnie dobijają, ale sam 24 po godzinie 16 jest fajny. Ale po chuj tyle sprzątać?