Skoro już zamordowałam wyborem swoim marzenia, pragnienia swoje i wszystkie emocje swoje...
Oto moja historia.
Umiera we mnie pewna część, ta najważniejsza, która pragnie, krzyczy, woła, rzuca się i miota po całym ciele, po całym sercu, głowie i świadomości. Choć myślałam, że pragnienia te wrzuciłam do szuflady zwanej "młodzieńcze mżonki i porywy serca".
Pragnę...
Choć oczywiście nie wykluczam "Ikarowskiego" scenariusza, gdzie człowiek pełen nadziei i optymizmu zostaje brutalnie ściągnięty na "ziemię".
W zasadzie, to chyba tylko taki scenariusz zakładam...
Pozwól mi zatańczyć.
Daj zatańczyć chociaż raz,
tak by widział cały świat.
~~~~~~~~
Piotrze, wydaje mi się, że trochę Cię rozumiem...