Życie z nerwicą lękową jest przerąbane.
Nigdy nie wiesz co i gdzie Cię uderzy.. i z jaką siłą.
Ostatnio mam tak, że w ciągu dnia robi mi się słabo.
Dzisiaj wracałam z bawilandii z córeczką i Pawłem.
Kilka razy musiałam zjeżdżać na pobocze, bo nie wiedziałam czy
dojadę. Miałam ochotę wyć, tak strasznie emocje mną szarpały. Jak córka zasnęła dałam upust emocjom
i po prostu się rozpłakałam jak małe dziecko..
Po czym wzięłam się w garść, wytłumaczyłam sobie, że nic mi się nie stanie
i dojechałam. Nie wiem jak, ale dojechałam do domu. Uwierzcie mi,
na miejscu dziękowałam Bogu, że wróciliśmy cali i zdrowi.