


i w koncu jest coś co daje mi szczęscie:)
pierwszego dnia wracając miałam w głowie jedno, ze to jest to co kocham i moge to robić do konca zycia i o jeden dzien dłuzej :)
święta, święta i po sylwestrze...
wszystko takie było normalne, zero klimatu ale było ok
Teraz czeka mnie 5 miesiecy z zycia wzietych.
Juz wiem, ze jestem na nie i ze teraz nie czas na popierdółki.