Obiecałam sobie, że w czasie trwania Konkursu nie napiszę żadnej notki, ale dzisiejsze zdarzenie należy opisać. Może będzie mi lżej jak wyrzucę z siebie to, co czuję i to, co mi krąży po głowie. A oprócz myśli biegają po niej słowa piosenki "The right man" Christiny Aguilery. Zdjęcie przedstawia Mojego Właściwego Mężczyznę - Rafała.
Poznaliśmy się przez Internet ponad rok temu. Byliśmy przez jakiś czas przyjaciółmi przez e-maila i przez telefon. Pewnego dnia padły słowa, których się nie spodziewałam. "Kocham Cię" usłyszane w słuchawce telefonu było jak trzęsienie Ziemi w moim małym świecie. Na początku nie wiedziałam czy się cieszyć, czy nie. Z jednej strony traktowałam go jak przyjaciela, ale z drugiej czułam, że to Ten Jedyny. On pierwszy ujawnił się z uczuciami. Postanowiłam dać Nam szansę na rozpalenie tej iskry. Długo dążyliśmy do tego, żeby się spotkać. W chłodny kwietniowy wieczór stałam na peronie, czekając na pociąg z moim Przeznaczeniem. Serce biło mi jak szalone, ale gdy go zobaczyłam - uspokoiło się. Poczuło, że jest bezpieczne. Bezpieczne w ramionach wspaniałego mężczyzny. Nigdy nie zapomnę tego, jak się wtedy uśmiechał i jak na mnie patrzył. To było coś niesamowitego. Wtedy zrozumiałam, że odnalazły się dwie połówki duszy. Nie było Nam dane długo się sobą cieszyć, musiał wyjechać. Praca wzywała. A My i tak już wiedzieliśmy, że to jest TO. Żyliśmy 600km od siebie, ale Razem. Ta świadomość pozwoliła Nam przetrwać wiele. Jednak w każdym związku zdarza się kryzys. Popełniliśmy błędy, powiedzieliśmy sobie o kilka słów za dużo. Nastąpiło milczenie. "Przepraszam." nie potrafiło przebić się przez mur niechęci. Minęły dwa miesiące. Oboje spróbowaliśmy wtedy ułożyć sobie życie z kimś innym, ale nie wyszło. W sierpniu napisałam do niego SMS'a. Zwykłe "Co u Ciebie?" i niezwykła odpowiedź "Tęsknię." Przemierzył całą Polskę, żeby się ze mną zobaczyć i powiedzieć "Kocham Cię". Pokazał, że nadal mu na mnie zależy, a ja zrozumiałam jakie Szczęście mnie spotkało.
23-go sierpnia nałożył mi na palec srebrną obrączkę i zapytał czy na niego poczekam. Zgodziłam się.
Dzisiaj siedzę sama w czterech ścianach i mam przed oczami Nas, wspólne chwile i słowa, które wypowiedział zanim wyłączył telefon, wsiadając do samolotu. Jego : "Będzie ciężko, ale sobie poradzimy." i moje: "Kocham Cię. Będę czekać." Pyknięcie i cisza. Kiedy usłyszę jego śmiech? Kiedy będzie się ze mną droczył? Kiedy mnie przytuli? Kiedy...? Za minimum pół roku. Żołnierz poleciał na misję do Syrii. Jego Anioł został w Polsce i czeka. Czeka wśród milionów biegnących bez celu ludzi. Czeka aż jego cel i przeznaczenie wróci. Wróci, przytuli i już nigdy nie zniknie na tak długo.
Nie płaczę, ale moje serce płacze. Im więcej miłości, tym bardziej boli.
Kocham Cię Rafał =*
i pójdę za Tobą na koniec świata, gdziekolwiek to jest.