-Twój "foch" potrwa góra dwa tygodnie.
- Chcesz się założyć ?
-Nie mam o co. Oboje wiemy, że beze mnie nie wytrzymasz. Że nie będziesz mógł zasnąć, że jeszcze dziś przyjdziesz i będziesz błagał o to, bym się odezwała. Spójrz na to z innej perspektywy. Po prostu nie umiesz beze mnie żyć. !
- Jutro zapytam ją o chodzenie.
- Gdzie z nią będziesz chodził? Po mleko?
- ile minęło od waszego rozstania?
- czterdzieści siedem paczek papierosów
Wyrwał jej parasolkę z dłoni i kazał się gonić w deszczu.
jej trampki tonęły w kałużach, a włosy kręciły się na wszystkie możliwe strony.
- jesteś bezlitosny! - wykrzyknęła z dziecięcym wyrazem twarzy.
Podbiegł do niej i czule całując w czoło, wręczył parasolkę do dłoni.
Wziął ją na ręce.
Niósł ją tak przez całą drogę, aż doszli do jej domu.
Ściągnął delikatnie jej trampki i położył na kaloryferze.
Wziął ręcznik i zaczął bezszelestnie wycierać jej włosy.
- Przepraszam, kochanie.- powiedział, patrząc jej prosto w oczy.
- Chciałem Cię przygotować ...
- Na co? wykrztusiła z niezrozumieniem, wypisanym na twarzy.
- Na moje odejście. - wyszeptał, spuszczając swój speszony wzrok.
- Na co?! - zaczęła krzyczeć.
- Spokojnie, kochanie. to był sprawdzian.
Oblałaś. nie poradzisz sobie beze mnie, zostaję.
- odetchnęła z ulgą. wtulając się w Jego muskularne ramiona, wyszeptała, że jeszcze jeden taki numer, a osobiście go zabije.
Tak dla sprawdzianu.
-11:11 , 13:13 , 18:18 itp.
- KTOŚ CIE KOCHA!!
- no oczywiście, Pan Bóg, mama, tata, babcia, dziadek .
-Już zapomniałam jak to jest.
-Co takiego?
-Jak to jest być tak beztrosko i cholernie szczęśliwą.
-niemasz uczuć
-przepraszam, ale nie umiem cię pokochać
-to czemu zostałeś moim chłopakiem?
-ponieważ widziałem jak ci zależy i nie umiałem odmówić.
Wiesz jak to jest, kiedy ukochana osoba mija Cię bez słowa?
Wiesz jak to jest, kiedy chcesz spojrzeć pewnej osobie w oczy, a nie możesz, bo po paru sekundach, musisz odwrócić się, kryjąc łzy?
Wiesz jak to jest, kiedy w rozmowie łamie Ci się głos?
Wiesz, jak to jest, kiedy tracisz oddech, bo patrzysz na niego, a z jego zachowania wnioskujesz, że jemu już nie zależy?
Wiesz jak to jest, kiedy wracając do domu, masz płacz na końcu nosa?
Wiesz jak to jest, kiedy kładziesz się spać z nadzieją, że może wreszcie szloch nie będzie Ci przeszkadzał w zasypianiu?
Wiesz jak to jest, kiedy wstajesz rano i masz świadomość tego, że kolejny dzień będzie powtórką poprzedniego? wiesz jak to jest, kiedy umierasz wiedząc, że żyjesz?
nie wiesz?
to proszę nie pierdol mi o tym, że czas leczy rany..