.Potem. nie, .potem. nie, .potem. nie. Nie ma .potem., w .potem. jest najgorsze drżenie. Rycerska maska ze szpicem w przód. Zawsze w przód, dlaczego zawsze wszystko tak okrutnie w przód?
Paznokcie, włosy, niedługo nic ze mnie nie zostanie.
jestem taka niecierpliwa w tej codzienności, trudno mi ustać, usiąść, pędem, byle tylko zająć czymś uwagę, byle nie robić miejsca przygodnej panice, przestrzennej muszli bez dnia, zataczającemu się czasowi, pustce zapraszającej strach.
Tyle i aż, za mało za dużo, za więcej za nic. Co mi dasz świecie, ja tobie nic, ja nie chcę ani znikać ani tu być, ani być gdzie indziej ani być kim innym, ani spać ani jeść.
Brzmią te egzystencjalia, bo nie ma bachanaliów. Jest (jeszcze) Natalia, balia co wieczór, Walia na mapie. Ale nic nie jest pewne, może to tylko się śni, tak jak sufit nad głową w łazience się śni.