Jestem środkową siostrą. Tą, która jest pomiędzy. Nie najstarszą, nie najmłodszą, nie najodważniejsza, nie najmilszą. Jestem odcieniem szarości, szklanką do połowy pustą lub pełną, w zależności od punktu widzenia. W moim życiu niewiele było rzeczy, które zrobiłam lepiej niż ta siostra, która mnie poprzedzała, albo ta, która była po mnie. Wiele razy myślałam, że wolę być sama. Wciąż jestem środkową siostrą. Teraz jednak widze to inaczej. Zawsze musi być jakiś środek. Bez niego nic nie może być pełne. Bo środek to nie tylko przestrzeń między dwoma rzeczami, ale też to, co łączy i spaja..
moze komuś się bedzie chciało przeczytać. do tego powinno być chyba zdjecie z moim rodzenstwem..
ale po co ich w tak duzym stopniu tu mieszac?