w pierwszej wersji notka miała być wczoraj po południu, ale mimo, że pb działał to fotek i tak nie dodawało
w drugiej wersji notka miała być wczoraj w godzinach wieczorno-nocnych, ale była przerwa
zatem notka jest teraz ;) i w 99% odnosi się do wczorajszego dnia
co to był za dzień...
balsam dla duszy...
zaczytuję się
w winampie Nat `King` Cole nuci swoje unforgetable
a Ira znowu śpiewa o bezsennych
znowu obejrzane `jeszcze raz`
to już chyba 10 albo 11 podejście
a ciągle się uśmiecham po obejrzeniu tego filmu
i chyba on uzależnia nawet bardziej niż `Amelia`
yo soy felice... itp. itd.
ale i tak najlepsza była dekoratornia
i ten komentarz tak ten, że Oli się tak porządnie zakochała.
i migdałowa czekolada
i ciastka
i tomik poezji
i anioły
i odkrywanie tajemnic ulicy Grunwaldzkiej ;)
i klasyczne komentowanie wszystkich sukni ślubnych spotkanych po drodze
i bankomaty
i pizza znaczy picca xD z tymbarkiem
i spacer w deszczu
i to cudne ziweszanie się momentami
i dziwne godziny
i...
no my po prostu jesteśmy siebie warte [a oni nas przy okazji]
a tydzień czasami trwa zdecydowanie za długo
dzięki Agu ;*
za całokształt tego naszego symbiotyzowania najkrócej mówiąc
i pamietaj, że to ty pierwsza mi tego życzyłaś ;)
a co do moich umiejętności kulinarnych chyba nie ma wątpliwości
i jakoś teraz mi się skojarzyło, że zdjęcie było robione w Andrzejki...
alternatywna wersja lania wosku??