Wciąż jedziemy jednym wózkiem
Nie musimy widzieć siebie
By wierzyć, w to że frunę
Przez lęki tych kurewskich dni, po te smutne chwile
Na brzegu rzeki aż po kurwa chill, luz
Ty kurwo jebana, co ja bym bez ciebie zrobił?
Chyba zachlałbym się na śmierć
Wtedy w tym pustym mieszkaniu, jak pies
Nie umiem kochać
Ale za to kocham jeszcze bardziej