Rozmawiali...
On patrzył jej w oczy a ona próbowała od tego uciec...
Myślała , ze ja wesprze, że podniesie ją
Lecz on gdy już podniósł rzucił z powrotem bez słowa...
A ona uciekła ze łzami w oczach nie patrząc , nie podając mu reki...
Miała ochotę znów zaznaczyć na ręce ranę , tą co w jej sercu się tliła
Nie zrobiła tego...
Tak po prostu wzięła do ręki jeszcze ostrzejsze i odeszła
ze łzami na policzkach , zakrwawionym ciałem
A potem już niewidoczna i nienamacalna
tułała sie przy swoim grobie
aż w końcu on przyszedł,żałował tego co zrobił...
przeprosił , a na jej trumnie czerwoną różę zostawił
by mogła zobaczyć jak wygląda szkarłat na nieskazitelnej bieli...