Ostatnio tyle biegania, załatwiania. Fajne wakacje. Od poniedziałku nie miałam nawet dłuzszej chwili dla siebie.
Dzisiaj miałam rozmowę na asystentke do Medyka. Najprostsza w moim życiu. Zresztą i tak myślę, że to formalność.
Byłam dzisiaj u psycho. Weszłam dosłownie na 10 minut. Co u mnie? Chyba nic złego. Wszystko dobrze, jedzenie? ok. Samoocena - lepsza. Wybuchnęła śmiechem jak jej powiedziałam, ze założyłam sie z T. o ten płaski brzuch. Powiedziala, ze trzyma kciuki. I ze to tak jest, ze jak jest dobrze ludzie albo już nie wracają, albo wpadaja na 5 minut i mówią, ze jest dobrze. Mam wrócić po wakacjach. Chyba, ze wcześniej coś złego będzie sie działo.
Ja chyba naprawdę uwierzyłam, ze może być tylko lepiej.