***
Igor wpatrywał się w okno, w którym stała dziewczyna, ale ona szybko zniknęła w głębi pokoju. Nie rozumiał co właśnie przed chwilą się wydarzyło. Był pewny tego, że Amelia nie spała a kobieta, z którą rozmawiał nad zwyczajniej w świecie go spławiła. Pomyślał, że Księżniczka Śniegu po prostu nie chciała go widzieć i to wszystko dlatego. Jednak czuł, że nie do końca tak to wygląda. Wydawało mu się, że dziewczyna nie zdążyłaby powiedzieć, żeby go nie wpuszczać. To ta kobieta tak dziwnie zareagowała.
Idąc w stronę przystanku autobusowego zastanawiał się kim były osoby, z którymi rozmawiał. Pierwsza była już dość starsza i miała na sobie fartuszek. Patrząc na to w jakim domu przed chwilą się znajdował prawdopodobnie to gosposia. Natomiast druga, elegancko ubrana kobieta w średnim wieku zdecydowanie nie mogła być matką Księżniczki. Wyglądała bardzo dobrze i miała bardzo ciekawą urodę, ale zupełnie nie pasowała na jej mamę. Mimo wszystko była raczej za młoda, chyba, że urodziła ją jako nastolatka. Myślał, że taka uroda jaką posiada Amelia zapewne jest dziedziczna i uważał, że ten dar musiała przekazać w genach właśnie jej mama. Kobieta, która tak szybko go odprawiła w żaden sposób nie była podobna do tego anioła, w którym się zakochał. Jedynie zachowywała się dość wyniośle i chłodno, ale tylko tyle. To jedyne podobieństwo, ponieważ różniły się diametralnie. Owa pani miała krótkie kręcone blond włosy, śniadą cerę i brązowe oczy. W takim razie kim ona była? Czyżby jakaś opiekunka? Chociaż na kogoś w tym rodzaju też nie wyglądała. Sprawiała wrażenie pani domu, której nie należy się sprzeciwiać, która postawi na swoim za wszelką cenę. Surową i nieczułą. Igor tak odebrał jej zachowanie, lecz wiedział, że może się mylić. Coraz bardziej wzrastała w nim ciekawość, aby poznać o co w tym chodzi i co się dzieję. Zaczął panicznie bać się o Księżniczkę. Jechał właśnie autobusem do domu, ale najchętniej wróciłby się żeby sprawdzić czy wszystko z nią w porządku. Pomyślał, że przez tą jego wizytę ona może mieć teraz kłopoty. Coraz bardziej utwierdzał się w tym, że to było nie na rękę tej dziwnej kobiecie. Ale jak miał przekonać się co faktycznie jest prawdą? Mógł liczyć tylko na to, że dowie się czegokolwiek od Amelii gdy już ją zobaczy.
"Oby tylko chciała ze mną rozmawiać." Zastanawiał się.
Kiedy wysiadł z autobusu zadzwonił jeszcze do Daniela, aby streścić mu całe zdarzenie i wolnym krokiem poszedł w kierunku swojego domu.
Weekend mijał mu strasznie długo, ponieważ czekał z niecierpliwością na spotkanie z Księżniczką Śniegu. Miał nadzieję, że teraz już na pewno wróci do szkoły. Gdy nastał upragniony poniedziałek Igor zerwał się z łóżka dużo wcześniej niż powinien. Jego mama nie mogła uwierzyć w to co widzi i powiedziała.
- Synku, czy ty aby na pewno wybierasz się dziś do szkoły?
- Tak. A gdzie miałbym iść?
- No ja nie wiem. Może masz jakieś plany... z kimś związane?
- Oj mamo, daj spokój. Po prostu muszę coś obgadać z kolegą i jeszcze załatwić coś przed lekcjami. Nie martw się. Idę prosto do szkoły.
- Wierzę ci, ale trochę mnie niepokoi ten twój nagły entuzjazm z powodu szkoły. A może kryje się za tym coś innego?
- Co niby?
- Może masz jakąś dziewczynę?
- Nie mam. Mogę tylko przyznać, że jest taka jedna, która mi się podoba, ale proszę nie pytaj już o nic więcej. Jeśli wszystko pójdzie dobrze to sama ją poznasz i już. W porządku?
- W porządku, synku. Nie ma sprawy.
Igor pobiegł na przystanek i odjechał wcześniejszym autobusem. Kiedy był już przy bramie wejściowej zobaczył na parkingu czarnego mercedesa, którym jeździła Amelia. Dziewczyna wysiadła, samochód odjechał a on szybkim krokiem podszedł bliżej. Księżniczka odwróciła się i od razu obdarzyła chłopaka piorunującym spojrzeniem jednak on wcale się tym nie przejął. W dodatku jeśli to było możliwe wyglądała teraz jeszcze piękniej niż zwykle, więc jej widok rekompensował mu nieprzyjemności. On odezwał się pierwszy, aby mieć przewagę.
- Dobrze, że jesteś. Już lepiej się czujesz?
- Jak widać lepiej. Dziękuję za troskę i za lekcje, ale nie trzeba było. Poradziłabym sobie sama.
- Nie wątpię. Tak naprawdę to martwiłem się o ciebie i po prostu chciałem cię zobaczyć i dowiedzieć się jak się czujesz. Lekcje to był tylko pretekst.
- Marny, ponieważ i tak mnie nie zobaczyłeś.
- Widziałem cię przez okno. Zawsze coś.
- Jednak mnie widziałeś.
- Owszem. Z tego co mi powiedziano w tej samej chwili powinnaś spać.
- Spałam, ale akurat wstałam na chwilkę i postanowiłam sprawdzić kto przyszedł.
- A skąd wiedziałaś, że ktoś przyszedł?
- Usłyszałam... Nieważne. Zresztą i tak nie miałam ochoty na twoje odwiedziny. Dobrze, że tak się stało.
- Jeśli myślisz, że uwierzę w tą historyjkę to się mylisz.
- Wierz lub nie. Mnie to nie obchodzi.
- Obchodzi cię. Inaczej byś się nie tłumaczyła. Kim była ta kobieta, która ze mną rozmawiała?
- Nie tłumaczę się. Wyjaśniam. To pani Wanda, nasza gosposia.
- A ta druga, elegancka? Tylko nie mów, że to twoja mama, bo w życiu ci nie uwierzę.
- Oczywiście, że to nie moja mama. To ciocia Klara.
- Aha. A gdzie są twoi rodzice?
- To nie twoja sprawa! - krzyknęła ze wściekłością.
Wtedy zobaczył jej wyraz twarzy, którego już nigdy nie zapomni...