nie jest źle...
chociaż waga skacze jak głupia
troche motywacji dodały mi wczoraj dwie osoby, które stwierdziły że 'chyba trochę zrzuciłam'
sama też po sobie widzę, nie powiem, tych zasranych boczków już nie ma, jest węziej w biodrach no i zaczynają mi coraz bardziej wystawać obojczyki <3
jeszcze kuuuuupa zbędnych kilogramów do zrzucenia
ale czas mam do września :)
przydałoby się jeszcze więcej poćwiczyć, ale wiadomka - leń :D
tyle co dziś w siebie wciągnełam...
rano: activia + otręby ok. 200kcal
popołudniu: owsianka z kawałkami malin - 190kcal
a później się zaczęło:
- duuuużo sucharków (i tu poległam - chyba z 15 jak nie więcej, a jeden ma 40kcal <ściana>)
- batonik fitness (90kcal)
- to coś do picia - duo fruo tymbarka (ok 120kcal?)
- lody bakaliowe, nie wiem ile miały...
jeszcze do tego jakieś jabłka
wciągałam w siebie niepotrzebnie, bo nie czułam głodu... zwykły napad
chociaż i tak cieszę się że skończyło się tak, a nie na czekoladzie, chipsach czy czymś w tym stylu
bleh
teraz już nic nie zjem, sama woda i koniec, zaraz siadam do książek, może jeszcze uda się wyrwać na rower, byłoby dobrze
...