


Poranne Tatry. Jakość zepsuta wiadomo:/
Właśnie czekam z mamą na przyjęcie na oddział w końcu ja jej zabieg który miała mieć 8 kwietnia.
U Nas powoli wychodzimy na prostą ale nie zapeszam. Po 3 tyg chorowania od najmłodszych po najstarszych powoli wracamy do zdrowia.
Od 4 maja zostaje sama z dziewczynami mąż znika na 28 dni. Ale to ma być przepustka do zmian dużych zmian. By już nie wyjeżdżał za granice. Od 12 grudnia jest z Nami i już nie wyobrażam sobie by wrócić do takiego życia jakie wiedliśmy. Trzymajcie kciuki by się udało:)
Po za tym dziewczyny rosną, mała ma już 8 msc i to za szybko minęło:( ani nie wiem kiedy. Niedługo roczek. Starsza w końcu ruszyła z mowa, a miałam już szukać logopedy. Powoli wychodzimy z jej niegrzeczności. Oby na dłużej.
Po za tym już ta pogoda dobija. Niby słońce a zimno jak cholera
Poonadrabiam u Was powoli:* trzymajcie się ciepło:*