Dziś sięgnęłam dna, to pewne. Pomimo to czuję się dobrze. Czy to aby nie zabawne ? Mimo piętrzących się problemów mogę śmiało powiedzieć, że jestem szczęśliwa. Doszłam do wniosku, że podzieliłam ludzi na przyjaciół i tych, którzy sprawiają, że pewnego monotonnego poranka wzięłabym granat, ewentualnie bazukę do kręgów patologii społecznej potocznie nazywanych szkołą. Może to chore. Może to ja jestem chora. Chora na punkcie obłudnych ludzi. Ale przecież nie muszę ciągle udawać i mówić ogólnikowo, kiedy wszystko co dzieje się wokół to jeden wielki cyrk. Chyba nie przepadam za jesienią; to zdecydowanie najgorsza pora roku. Wraca obłęd, poczucie pustki, zamglone ulice i pewnego rodzaju bezsilność przefaksowana wzrokiem chłodnym jak listopadowe poranki. Idąc zielonym korytarzem, który każdego dnia przytłacza coraz bardziej, widzę tłumy przerażających twarzyczek, składających się na źrenice przepełnione fałszywością i uśmieszki przyklejone najtańszym klejem. Również każdego dnia rozmawiam z nimi, śmieję się wspólnie, sprawiając pozory i dając im satysfakcję, że niczego się nie domyślam. W myślach analizuję wszystkie znane mi twarze i nie ma nawet 20% z nich, do których mogłabym szczerze się uśmiechnąć. Może wydać się to głupie, ale żałuję. Żałuję że was przejrzałam. Czy warto udawać kogoś zupełnie innego ? Przecież okłamujecie nie tylko mnie, ale przede wszystkim samych siebie. Na każdym kroku zaprzeczacie sobie i myślicie tylko i wyłącznie o czubku własnego nosa, przy czym nie umiecie nazwać się egoistami. Jaka obłuda, jaki fałsz. W jednej chwili zakończyłam większą część pseudo-znajomości, znaczących tyle, co nic. Już powtarzałam nie raz, że wystarczy mi fakt, iż żyjecie tym samym powietrzem co ja. Najgorsze jest jednak to, że macie tak wiele dystansu do siebie, a tak mało do innych. Martwię się i wiem, ze wpadam w niezłe bagno i że nie wiem co z tym zrobić. Męczy mnie ta codzienność, nocne interpretowanie rzeczywistości. Że nie jest tak jak chcę, że nikt nie rozumie. Nie zadawajcie pytań, nie jestem przygotowana i nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Jedynie co mogę powiedzieć, to przepraszam. Każdy ma jakieś powody, a ja nie chcę żyć z wyrzutami sumienia. Na nowo zaczynam nienawidzić pustych wieczorów i myślę, że świetnie byłoby znów podnieść kąciki ust do góry i szczerze się uśmiechnąć.
KSD :* <3
Komentowanie zdjęcia zostało wyłączone
przez użytkownika 164cm.